Profesor Mojżesz Schorr - człowiek postępu     

Wojna

27 września 1939 roku Rosjanie aresztują profesora Mojżesza Schorra podczas jego podróży z żoną do Równego, gdzie czekała na nich córka Fela z dziećmi. Tamara Schorr nigdy go już nie zobaczy.


 

List Artura Millera, męża Soni, do Ludwika i Otka, synów Mojżesza I Tamary Schorrów. Listy Tamary Schorr z 25 kwietnia 1940 r.

(...) Od 20/III szukam ojca, na razie onegdaj oświadczono mnie, że jest w Moskwie, dokąd też zostały akta wysłane. Zleciłam sprawę adwokatowi tamtej (nieczytelne), pisałam do Głównego prokuratora i prosiłam o zezwolenie na wyjazd do M, celem dostarczenia bielizny na wypadek zakończenia śledztwa uzyskanie widzenia. Kto wie, kiedy i jaka nadejdzie odpowiedź. Wierzę, że nieporozumienie zostanie wyjaśnione i będziemy nareszcie razem. Gdyby tylko mieć pewność, że mój najdroższy się trzyma.

 

Listy Tamary do synów z 12 lipca 1940 r.

 

(...) Spodziewam się, że dacie mnie znać, czy Sonia dalej u wujcia przebywa, jaki rezultat Waszej pracy. Może już jesteście po egzaminach (nieczytelne) Wam kochani  (nieczytelne) już (nieczytelne) do absolutorium się należycie, również i do Waszych urodzin. Drodzy nasi chłopcy, jesteście wszyscy serdeczną nadzieją połączeni mimo  odległości, tętno nasze mocniej bije przy myśli o Was. A że często w kierunku do Was wędrują - powinniście i Wy odczuć. Dałby Bóg, by dalej List Tamary do synów z 12 lipca 1940.rośliście nam i ludzkości na chwałę, ku radości całej naszej Rodziny. Amen.

 

 

 

Relacja Anny Rottenberg-Lanoty, opiekunki
wnuków M. Schorra w 1941 roku we Lwowie

Zdjęcie Anny Rottengerg z lat czterdziestych.

Urodziłam się w Łodzi, 11 stycznia 1915 roku. Ojciec mój nazywał się Szlomo, matka Ida z domu Pilicer. W Łodzi chodziłam do Gimnazjum Hebrajskiego, które ukończyłam  w 1932 roku, no i pojechałam  do Warszawy na studia na wydziale psychologicznym. Nie wiem przez kogo, ale chyba przez Cymkę Fiszman,  powiedziano mi, że pani Schorrowa szuka kogoś, kto zająłby się jej wnukami. Było trzech wnuków, dwaj chłopcy byli  Feli, a jeden, którego bardzo dobrze pamiętam, synem Soni. Bardzo miłe dziecko. Ten rudy chłopczyk był najstarszy, nie wiem, ile mógł mieć lat, tęsknił bardzo za rodzicami. Ale Fela była dla niego bardzo dobra, ona się strasznie o niego bała, żeby go uchronić. Pani Schorrowa właściwie zajmowała się gospodarstwem. Fela uważała na dzieci. (…)

We Lwowie, przychodziłam rano do pani Schorrowej, jadłam śniadanie, pamiętam, że czytałam dzieciom, chyba po polsku.  Nawet nie wiem czy pani Schorrowa wiedziała, że znam hebrajski, chyba nie.   A potem dzieci prowadziłam na spacer na kilka godzin. Na trzy, cztery godziny. Niedaleko były planty, dużo zieleni. (…)

Pani Schorrowa była piękną kobietą. Schorra aresztowali Rosjanie i ona nie mogła go znaleźć, wtedy było to niemożliwe. Nie mogła dotrzeć, gdzie on jest , co się z nim stało. Nic nie wiedziała. Ona była bardzo sympatyczną kobietą, pełną ciepła, kochała dzieci i w ogóle  coś takiego miała, co się mówi „jidishe herc”, żydowskie serce żydowskiej mamy, a jednocześnie była bardzo delikatną osobą. Nigdy nie mówiła, że jej się coś nie podoba. 

Odeszłam dlatego bo po pewnym czasie Niemcy ogłosili, że wszyscy Żydzi muszą nosić opaski.  Te dzieci w ogóle nie wyglądały na Żydów, a ja  nie byłam  znana we Lwowie, bo przecież mieszkałam tam dopiero kilka miesięcy. Niemcy nigdy nie poznawali czy jestem Żydówką.  Postanowiłam, że  nie włożę opaski i opasek dzieciom też nie włożę. I tak wyszłam kilka razy. Ale jak mnie zapytała pani Schorrowa, czy włożyłam dzieciom opaski, to powiedziałam jej prawdę, że nie włożyłam. I ona mi powiedziała, że jest to niemożliwe, że tak nie może być.  Ona się obawiała o dzieci i o mnie. To były małe dzieci, kilkuletnie, mogą coś powiedzieć. Postanowiłyśmy razem, że jadę do mojej rodziny do Warszawy.

Nie pamiętam, żeby w ogóle dzieci miały zabawki. Pamiętam tylko, że miały książeczki do oglądania i że rysowały. Dzieci były zalęknione. Ten duży chłopczyk to już chyba rozumiał, te mniejsze to tylko wyczuwały. Wiem, że  wtedy nie było u pani Schorrowej głodu.