Profesor Mojżesz Schorr - człowiek postępu     

Strona głownaMisja publiczna

Spis treści

 

O getcie ławkowym

46 posiedzenie z dnia 12 marca 1938 r.
Lista skarbowa z preliminarzem budżetowym na r. 1938/39
Rozprawa szczegółowa – Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego

(…) Wysoki Senacie! Bieżący rok akademicki zainaugurowany został na niektórych wyższych uczelniach tzw. zarządzeniem ławkowym. Wiemy dobrze, skąd hasło to wyszło. Pamiętamy wszyscy doroczne manewry, jakimi zostało ono wymuszone. Nikomu oczu nie przesłania rzeczywisty jego cel i istotne przeznaczenie. Poczęte przez eksterminizm polityczny, który sieje nienawiść między narodowościami, zamieszkującymi Polskę, przemocą i terorem narzucone przez drobną garstkę bałamuconej młodzieży, ghetto ławkowe zmierza do załamania zasady równości obywatelskiej, ma na celu polityczne władztwo skrajnie nacjonalistycznych grup, jest jaskółką lansowanych przez te grupy totalistycznych i dyktatorskich form rządzenia. I rzecz szczególna, nie mająca chyba precedensu. To właśnie ten przybytek wiedzy, ten przybytek święty, który należałoby przecież chronić od wszelkich szkodliwych wpływów ulicy, zdobył wątpliwej wartości prymat w realizacji tych haseł na swoim terenie działania. Nie zmienia się nic przez to, że to zarządzenie nazwano porządkowym. Nie nazwa decyduje, lecz treść. Porządkowa nazwa zarządzenia w niczym nie może zmienić lub złagodzić jego bezprawnej, niemoralnej i niepedagogicznej treści. A treść jego, sprowadzająca się do różnic w traktowaniu obywateli Państwa, godzi od razu w naczelną zasadę Konstytucji, która uznaje Państwo za wspólne dobro wszystkich obywateli. (…)

(…)     Dla mnie jednak niemniej ważną od konstytucyjności jest strona moralna i pedagogiczna zarządzenia ławkowego. Pomijam etyczną i pedagogiczną ocenę zarządzania, ze stanowiska tych, których chce się tym poniżyć, zranić w ich godności osobistej, upokorzyć. O tym już dawno sąd wydany – a najelastyczniej w tym starym dokumencie to powiedziano: „kto zawstydza bliźniego, przelewa krew ludzką”. Ale niemniej zgubne i demoralizujące są skutki tego dla tryumfatorów i zwycięzców – tych tak łatwo pasowanych na rycerzy mieczyka, tak zawczasu zaprawianych do pognębiania innych i wywyższania się ponad innych. Jest to lekcja pychy, nauki przemocy w życiu publicznym. Ta metoda pedagogiczna, propagowana przez zarządzenie ławkowe, nie wychowa z pewnością pokolenia obywateli, na jakich liczy Konstytucja. Nie mogą odpowiadać tym oczekiwaniom poniżeni i upokorzeni, ale nie spełnią też tego obowiązku karmieni pychą, wywyższani za nic, posługujący się kastetem i nożem. Nie wypełnią ani  tego powołania, które głosi wzniośle Konstytucja, że „każde pokolenie obowiązane jest wysiłkiem własnym wzmocnić siłę i powagę Państwa. Za spełnienie tego obowiązku odpowiada przed potomnością swym honorem i swym imieniem”. (…)


(…)    Wysoki Senacie! Pierwszy artykuł Konstytucji brzmi: „Polska jest wspólnym dobrem wszystkich obywateli”. Już z tego faktu, że ta myśl jest wyrażona w pierwszym naczelnym artykule Konstytucji, wypływa chyba, że naczelną zasadą wychowania państwowego powinno być wychowanie wszystkich w idei wspólnoty obywatelskiej. Ten problem wychowania w idei wspólnoty obywatelskiej jest dziś tym donioślejszej wagi, kiedy chodzi o wydobycie najlepszych wartości duchowych i moralnych ze wszystkich warstw, by w jedno spleść wysiłki wszystkich dla wspólnego dobra Ojczyzny, by uzbroić jak najwięcej rąk do jej obrony. To podciągnięcie wszystkich wzwyż będzie tylko wtedy możliwe, jeżeli każdy obywatel bez różnicy wyznania i narodowości będzie mógł nosić w sercu to dumne poczucie, i tę mocną wiarę, że w tym wysiłku twórczym i on ma swój udział, że Państwo choćby w milionowej cząstce jest i jego dobrem, które on pomnażać winien według najlepszych sił i możności na równi z innymi, ale też dobrem, z którego i jemu przysługuje prawo korzystać, na równi z innymi obywatelami.
Ta idea wspólnoty obywatelskiej powinna się stać podstawą wszelkiego wychowania. Ona tylko może przynieść pomyślność w czasie pokoju i dać zwycięstwo w razie wojny. (…)