Profesor Mojżesz Schorr - człowiek postępu     

Strona głownaMisja publiczna

Spis treści

 

O walce ekonomicznej ze społecznością żydowską

16 posiedzenie z dnia 24 czerwca 1936 r.
Ustawa o upoważnieniu Prezydenta RP do wydawania dekretów.

Senator Schorr: (…) Jak grzyby po deszczu mnożą się teorie o żydostwie. Niepodobna za niemi podążyć, tak obficie rodzą się, niepodobna z niemi rozprawić się, tak są skłócone i mętne. Istota ich sprowadza się do tego, że wszystkiemu winni są Żydzi. To generalne domniemanie winy jest ciekawym przyczynkiem do słynnego hołdu cnocie, składanego przez kłamstwo. Chcąc atakować Żydów, trzeba w tym celu przypisać im winę. Wtedy krzywda przestanie być krzywdą, a stanie się zasłużoną karą. Tak powstały zarzuty przeciwko społeczeństwu żydowskiemu: raz, że chyli się ku komunizmowi, drugi raz, że jest awangardą kapitalizmu światowego; raz, że tkwi w obskurantyzmie religijnym, drugi raz, że lgnie do wolnomyślicielstwa i bezbożnictwa; raz, że nadmiernie wypełnia handel i przemysł, drugi raz, że wytwarza przerosty w wolnych zawodach. Oto mała wiązanka rewelacyjnych teorii o Żydach. Można by ją zresztą dowolnie powiększyć, bo bredni na ten temat stworzono bez liku.
Z jednem z tych twierdzeń musimy się uporać, gdyż rozpowszechniło się ono tak dalece, że dają mu wiarę ludzie, od których można by się spodziewać większego krytycyzmu. Mam na myśli ponawiany ciągle zarzut przenikania komunizmu do społeczeństwa żydowskiego. Nie chcę przeczyć temu, że wśród komunistów znajdują się też członkowie społeczeństwa żydowskiego. Ale w jakiem społeczeństwie nie ma ich dzisiaj? We Francji – jak wiemy – komuniści odnieśli zwycięstwo wyborcze, osiągając prawie 1½ miliona głosów. Podobnie zwiększyli też komuniści swój stan posiadania w Belgji. W czasie swobodnych wyborów liczba komunistów w Niemczech szła w miljony, a w krajach wymienionych Żydzi wszak nikły stanowią procent ludności.
Więc rzecz oczywista, że i u nas komuniści w sieci swe wciągnąć zdołali pewną liczbę członków społeczeństwa, a wśród nich także Żydów. Ale podobnie, jak w stosunkach do Francji czy Belgji, nonsensem byłoby twierdzenie, że Francuzi lub Belgowie są komunistami, tak samo i naszym gruncie jest insynuacją kłamliwą twierdzenie, że społeczeństwo żydowskie jest szczególnie zradykalizowane i skłonne do ulegania wpływom komunistycznym.
P. Premjer słuszną rzucił uwagę, że największym krzewicielem komunizmu jest głód i nędza. Tę prawdę zaobserwować możemy na całym świecie. Złe warunki bytu rodzą nastroje komunistyczne, w parze z kryzysem gospodarczym i nędzą idzie rozwój komunistycznych jaczejek. Jeżeliby więc nawet przyjąć, że stosunkowo większa liczba Żydów przystaje do szeregów komunistycznych, to ze słusznego twierdzenia p. Premiera wynikałoby, że jest to wynikiem większej nędzy i beznadziejności wśród społeczeństwa żydowskiego. I istotnie. Rezultat jest taki, że ci, którzy propagują hasła eksterminowania Żydów, działają na korzyść komunizmu i powiększają szeregi jego zwolenników. Antysemityzm jest rozsadnikiem komunizmu – oto sens procesu, którego jesteśmy świadkami. To też my Żydzi – tak samo, jak przeciwstawiamy się prądowi antysemityzmu, walczymy też z komunizmem. Bo komunizm jest wrogiem wszelkiej religji i ideologji narodowej, a więc i naszej religji i naszych dążeń narodowych. (…)


(…) Wysoki Senacie! W swojem przemówieniu programowem szef Rządu poświęcił zagadnieniu żydowskiemu kilka tylko, ale ważkich słów. W związku z określeniem stosunku Rządu do prawicy, która symbol swój – mieczyki Bolesława Chrobrego – realizuje w biciu Żydów, p. Premjer dodał: „w Polsce nikogo krzywdzić nie wolno. Walka ekonomiczna, owszem, ale krzywdy żadnej”. Przyznaję otwarcie, że nie wiem, co p. Premjer miał na myśli rzucając hasło: „walka ekonomiczna, owszem”, ale wiemy wszyscy dobrze, na jaki grunt słowa te padły, jak zostały podchwycone skwapliwie, jak rozumiane są w terenie, jak pilnych znajdują adeptów i szerzycieli. A te fakty są dla nas ważniejsze niż subtelne dociekania myśli, kryjącej się za tem mistycznem „owszem”, tem bardziej, że jedynie autentyczne wyjaśnienie tych słów, które dziś obiegły niemal cały świat, jedynie miarodajne wyjaśnienie, którego mogłoby rozwiać wszelkie wątpliwości, dotąd nie nastąpiło.
Społeczeństwo żydowskie z głębokim niepokojem przyjęło tę uproszczoną formułkę programu politycznego i gospodarczego w odniesieniu do ludności żydowskiej w chwili, kiedy walka ekonomiczna przyjęła tak brutalne i ostre formy, w chwili kiedy na tle rozwydrzonej walki czarna perspektywa jutra się przed nią roztacza, w chwili, kiedy raczej słowa otuch i wzmocnienia ducha wyczekiwać od Rządu miała prawo.
Nie przypominam sobie też, ażeby kiedykolwiek i gdziekolwiek padły z ust szefa rządu słowa aprobujące walkę, choćby tylko ekonomiczną, pomiędzy obywatelami jednego państwa. „Walka ekonomiczna, owszem, ale krzywdy żadnej”. Jak te dwa hasła, jednym tchem wypowiedziane, ze sobą pogodzić – jest nie tylko dla mnie zagadką; siliła się nad ich rozwiązaniem cała prasa żydowska. Jak gdyby już w samym pojęciu walki nie mieściła się krzywda złamanego w niej? Jak gdyby walka była w ogóle możliwa bez czyjejś krzywdy, bez użycia gwałtu i przemocy. Bo, proszę Panów, co innego konkurencja i choćby najdalej posunięta rywalizacja, a co innego walka ekonomiczna. Konkurencja jest w zasadzie dla całości gospodarki pożyteczna, bo prowadzi do lepszej jakości i potanienia towaru; walka jest zjawiskiem gospodarczo szkodliwem, bo pociąga za sobą niszczenie warsztatów pracy, zubożenie i upadek pokonanych jednostek gospodarczych, stwarza nowe szeregi bezrobotnych. W konkurencji tez obie strony ze sobą współzawodniczą według zasad fair play. Decydują w niej fachowość, zdolność, pracowitość, uczciwość, a zwycięstwo przypada temu, kto w tej grze godziwiej i lojalniej wykazuje te zalety w większym i doskonalszym stopniu. W walce tej wszystkie czynniki ustępują miejsca jednemu czynnikowi: brutalnej sile i przemocy, prawu pięści.
Ale zejdźmy z rozważań teoretycznych na teren znanej, swoistej rzeczywistości. „Walka ekonomiczna, owszem?” My wiemy jak ta walka wygląda w życiu samem, tam gdzie ona się toczy w zapadłych mieścinach o sklepik kramarski, o stragan, o domokrąstwo. Szary tłum nie rozróżnia odcieni djalektycznych i stopniowań. Jeżeli „walka ekonomiczna” z najwyższej trybuny politycznej przez szefa Rządu zostaje proklamowana jako hasło życia gospodarczego – „owszem”, to szary tłum tę walkę na swój swoisty sposób realizować będzie metodami nie zalecanemi przez klasyczną ekonomję, lecz takiemi środkami, jakie mu prasa żydowska zaleca, jako najszybciej prowadzące do zwycięstwa. A tu już wyłania się pytanie; gdzie jest granica między walką a anarchją, między walką ekonomiczną a sianiem zamętu i wichrze, a pogromem? Zaczyna się od bojkotu, od niedopuszczania chłopów do kupowania u Żydów ani do sprzedawania Żydowi produktów własnych rolniczych, a kończy się na rozpętani ciemnych instynktów tłumów, na tłuczeniu szyb, na demolowaniu sklepów, na grabieży mienia, na podpalaniu domów, na przelewie krwi niewinnej. W atmosferze takiej walki wybuchają takie objawy, jakie ilustrują nam Przytyk i Mińsk Mazowiecki.
Taka walka budzi grozę i rozpacz ludności żydowskiej. I dlatego hasło: „walka ekonomiczna, owszem”, z ust szefa Rządu wygłoszone, mieści w sobie dla 3,5 miliona ludności żydowskiej największe niebezpieczeństwo, gdy poczyna się realizować w praktyce. (…)